Pierwszy plenerowy pokaz filmy "2001: Odyseja Kosmiczna" Stanleya Kubricka z udziałem Orkiestry i Chóru Filharmonii Łódzkiej. Klasyka gatunku. Zakończenie nie daje żadnej odpowiedzi, przeciwnie stawia mnóstwo pytań, zmusza do przemyśleń. Mimo zimna wytrzymałem do końca.
Ranek wita nas szronem, ale i promieniami słońca. Nocleg na sianie, śniadanko na trawce, kąpiel w strumyku - pełen luksus. Na początek dwa Orle Gniazda: Bobolice i Mirów. Obydwa zamki w rękach prywatnych, przywracane kamień po kamieniu do dawnej świetności. Po piochach na Zamek Ostrężnik. Po warowni zostały tylko fundamenty. Eksploracja niewielkiej Jaskini Ostrężnickiej. Drastyczna zmiana krajobrazu, z zielonych lasów wjeżdżamy na Pustynię Siedlecką. Morze piasku i wydmy bez kropli wody. Olsztyn to ostatni punkt naszego tripu. Zamek najechany przez niezliczone zastępy turystów. W Częstochowie na dworcu obowiązkowo jemy frytki, znane chyba już w całej Polsce. Na fabrycznym lądujemy przed 22:00.
"Zabiore Cię...właśnie tam... Gdzie jutra słodki smak Zabiorę Cię...właśnie tam Gdzie słonce dla nas wschodzi Zabiorę Cię...właśnie tam, Gdzie wolniej płynie czas Zabiorę Cię...właśnie tam Gdzie szczęściu nic nie grozi."
W nocy lekki deszczyk, a poranek rześki. Ruszamy po długim zwijaniu obozu. Po 2 kilometrach Ania łapie snakea, nowiutka dętka ma dziurę, a klej do łatek nie klei. Złośliwość materii. Za Olkuszem pierwsze ruiny zamku: Rabsztyn. Od tego punktu Jurajski Szlak Rowerowy Orlich Gniazd na niektórych leśnych odcinkach zmienia się w piaskownicę nie do pokonania. Na zamku w Bydlinie odnajdujemy skrzyneczkę (OP0E70). Dalej zwiedzamy zamek Smoleń, Strażnicę w Ryczowie oraz zamczysko Ogrodzieniec. Wyszperany drugi kesz (OP0493). Głównie szutrami na Zamek Morsko (Bąkowiec), zjazd stokiem narciarskim. Nocleg w opuszczonej stodole nad strumieniem Białka.
Dworzec Główny w Krakowie, jest przed 11:00. Intuicyjnie wyjeżdżamy z miasta w NW kierunku, lekko pod górę. Wyładowane sakwy na podjazdach ciągną do tyłu, ale na zjazdach pchają w dół (maksymalne prędkości przekraczają 70 km/h). Białe wapienne ostańce otwierają nam drogę do Doliniki Kluczwody. Wąska ścieżka przecina brodami kilkakrotnie strumień. Dolinki Podkrakowskie wypełniły się ludem różnego rodzaju: rowerzyści, biegacze, spacerowicze, wspinacze. Przeskakujemy do następnych dolinek: Będkowskiej i Szklarki. Spore różnice wysokości względnych zraszają kropelkami potu nasze czoła. Nocleg planujemy na uroczysku leśnym "Wypalenisko". Dołącza do nas Michał. Kolacja przy ognisku, rozmowach, piwie...